I
Ciemna, wietrzna i deszczowa noc listopadowa. Drobna i delikatna
dziewczyna idzie leśną drogą. Drogą, którą zna doskonale. To nią setki
razy wracała ze szkoły i wydawała się jej najbardziej bezpieczną jaką
zna. Taką, na której nic nie może się wydarzyć, no może prócz zająca czy
sarny, których w lesie nie mało. Teraz gdy jest już dorosła i życie
okazało się bardziej skomplikowane niż sobie wyobrażała, ma kilka spraw
nad którymi musi pomyśleć sama. Znaleźć antidotum na męczące ją kłopoty.
Nie ma dla niej lepszego miejsca, niż te które jest "jej" - las. To on
przynosi ukojenie i odpowiedzi. Każdy podmuch wiatru, każdy spadający
liść niesie prawdę której szuka. Miliony pytań kłębią się po głowie, czy
natura zna odpowiedź?
Stuk, szelest nie oczekiwane wrażenie, że nie jest sama. No tak, pewnie
jakieś zwierzę, ją obserwuje. Nie ma się czego bać. Nic jej nie grozi.
Kilka oddechów i znów jakiś dziwny szelest. Szelest, który jednak budzi
jej niepokój. Ogarnia ją panika, jest sama w środku lasu. Pracuje
wyobraźnia, może jakiś psychopata? Odgania jednak te myśli od siebie i
przyspiesza kroku, żeby jak najszybciej znaleźć się w domu. Niestety
jakaś dziwna siła, spowolnienie czasu wydłuża drogę, nie widać końca.
Jak wyrwać się z tej matni?
W tym momencie ma miejsce rzecz niewiarygodna, czuje czyjąś rękę na
swoim ramieniu. Serce uderza ze zdwojoną siłą, przyspiesza oddech, w
głowie jej się kręci. Nie ma odwagi spojrzeć za siebie. Krzyczy, nie
wydobywając z siebie żadnego, choćby najmniejszego dźwięku. Jest w
pułapce. Strach ją sparaliżował. Nic nie może zrobić. Czy tak zakończy
się jej życie? Zamordowana, zmasakrowana, znaleziona po długich
poszukiwaniach w lesie, który tak bardzo kocha.
Następna scena, którą pamięta, to światło. Mnóstwo jasnego i ciepłego
światła. Nie boi się już, czuje się bezpieczna. Nie chce wychodzić z
tego letargu, który całkowicie nią zawładnął. Zna odpowiedzi na pytania,
których nie wypowiedziała na głos. Czuje się mądrzejsza i wie, że
potrafi stawić czoła kłopotom. Czyżby była w raju?
Świta, jest trochę zimno, chyba był przymrozek. Dziewczyna widzi jakby
przez mgłę. Pociera oczy, rozgląda się i spostrzega znajome kształty. To
polana, na której nieraz biwakowała jako dziecko. Sprawdza czy jest
cała, szczypie się. Czy to sen? Po kilku sekundach stwierdza, że nie. Co
się stało? Pamięta jak szła drogą do domu po ciężkim dniu w pracy.
Czyżby zasłabła i spędziła tu całą noc? Jak dobrze, że to droga, która
jest najbezpieczniejsza z wszystkich dróg.
Koniec rozdziału pierwszego.
Teraz prośba do Was. Komentujcie.
Jak się wam spodoba to za parę dni powstanie kolejna część.
Proszę o szczere opinie. Konstruktywna krytyka mile widziana.